Polub mnie na facebooku

piątek, 31 stycznia 2014

ja nie wiem


Autodestrukcja? Jedyna rzecz, w której osiągnęłam poziom mistrza. Jeśli byłabym kotem, potrzebowałabym tygodnia na zmarnowanie siedmiu żyć. Najchętniej wyżywam się za pomocą wyrazów nie nadających się do publikacji, które nie przynoszą żadnej ulgi. To samo tyczy się lodowatych słów kierowanych w stronę innych. Przecież nie ogrzeją ani mnie, ani nikogo innego. Po co więc oziębiać atmosferę, skoro na dworze i tak jest na minusie? 





Z dnia na dzień czuję, że mądrzeję, a raczej uświadamiam sobie na ogół znane fakty z życia codziennego. W końcu udało mi się wbić do głowy, że od negatywnego myślenia także można się uzależnić, i to bardzo szybko. Użalanie się nad swoim losem jest de facto bardzo przyjemne. A pisanie o tym? Czysta przyjemność! Na dodatek człowiek nie śpi, bo zastanawia się dlaczego przydarzyły mu się takie nieszczęścia. Szkoda, że to nie działa w drugą stronę. Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego przytrafiło Ci się coś miłego? Albo co zrobiłaś, że akurat Ciebie to spotkało? Ostatnie pytanie kojarzy się tylko z negatywnymi sytuacjami. A szkoda, bo wierzę, że wszystkie emocje i zachowania, które puścimy w obieg do nas wrócą, nawet te dobre. Bądź co bądź, karma to i tak niezła suka.





Mama pokazała mi artykuł w gazecie o piętnastu przykazaniach miłości do siebie.  Zapamiętałam tylko jedno, i staram się je stosować codziennie. Jakkolwiek by to nie brzmiało, najzwyczajniej w świecie wyprowadzam siebie na spacer. Idę swoim żółwim tempem, rozglądam się, zachwycam chwilą. Zwalniam, nie czuję że stoję. Biorę głęboki wdech. Powoli wypuszczam powietrze gnieżdżące się w moich płucach. Czuję to. To nie oddech - to nowa szansa. Szansa na szczęście, na marzenia, na siłę by ten moment uczynić ważnym. Jestem wolna od myśli, które na co dzień zaśmiecają moją głowę. Potem wracam do domu, siadam przy komputerze i wszystko jest takie jak wcześniej. Ja i moja pamięć podbijemy świat. Pod warunkiem, że kiedyś sobie o tym przypomnę.




Styczeń na szczęście dobiega końca, tak samo jak moje marudzenie i problemy na uczelni. Chociaż nie, one chyba stały się stałym elementem mojego życia. Z tego miejsca pragnę również serdecznie pozdrowić jedną z moich współlokatorek. Tą, która po przyjeździe  wita mnie uściskiem i słowami, że nie mogła się doczekać aż mnie zobaczy. (żeby przez resztę dnia cisnąć mi w nieskończoność)

Luty będzie dobry, bo czemu miałby nie być? Znów przerzucę się na pisanie o codziennych perypetiach. A jeśli nie zejdę z tego świata przedwcześnie na zawał, to po ostatnim egzaminie pakuję się i uciekam nad morze. 


Już tylko tym żyję.




12 komentarzy:

  1. Dzisiaj lecę kupić tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. morze, morze, morze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabyś podać tytuł tej książki?

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki jest tytuł tej książki?

    OdpowiedzUsuń
  5. a jaki tytul ksiazki?

    OdpowiedzUsuń
  6. " Jesteś cudem " oraz " Bóg nigdy nie mruga " już niebawem kupuję, czytałam fragmenty, genialna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to będą najlepiej wydane pieniądze! Poluję na Bóg nigdy nie mruga i po sesji zabieram się za czytanie :)

      Usuń