Polub mnie na facebooku

poniedziałek, 30 grudnia 2013

demotywator

Rok 2013, jak każdy poprzedni był pełen wzlotów i upadków, smutków i radości, poważnych zmian, szybkich decyzji, czasem relaksu i odpoczynku. Zawsze przed sylwestrem starałam się podsumować miniony rok, wspomnieć najlepsze momenty i ostatni raz pomyśleć o tych nienajlepszych. Odkąd zrezygnowałam z projektu dzienna słocia, o którym może kiedyś napiszę, moja pamięć została poddana jeszcze większej próbie. W tym roku postanowiłam zebrać 3 zasady, które albo wygrzebałam z czeluści mojego umysłu, albo znalazłam na smutnych obrazkach w internecie i mniej lub bardziej świadomie starałam się nimi kierować.

wtorek, 24 grudnia 2013

W mieszkaniu studenckim

1:45. 
Już dawno powinnam spać, przecież jutro szkoła. Niechętnie zamykam komputer i układam się w wygodnej pozycji aby wpatrując się w sufit podsumować miniony dzień. 

3:30
Czy ktoś opróżnił pralkę? Jeszcze nie zasnęłam, więc mozolnie wychodzę z łóżka aby powiesić pranie. Do rana będzie suche. Wracam do łóżka i gram w kulki. Od miesięcy przygotowuję się na pobicie rekordu. Po chwili pada mi bateria, więc wracam do oglądania sufitu, kiedyś przecież na pewno mnie uśpi

Żarówa wstała. Nie mam pojęcia która jest godzina i po jaką cholerę wstaje w środku nocy. Jest taka niemiła gdy jest zaspana, a kiedy zaczynam swoje żale o bezsenności szybko każe mi się zamknąć. Wtedy orientuję się, że jest 6:15 i niedługo wychodzi do szkoły. A ja jeszcze nie zmrużyłam oka.

piątek, 20 grudnia 2013

więcej się nie dało

Kiedy nie chcę o czymś pisać, spamuję zdjęciami. A odkąd udało mi się namówić tatę na zaopatrzenie mnie w lampę błyskową, uzbierało się ich jeszcze więcej. W dodatku najbardziej rozchwytywanym studiem fotograficznym we Wrocławiu stała się nasza suszarnia. Powstawały tam naprawdę różne zdjęcia, zaczynając od:

sobota, 14 grudnia 2013

Kraków zimową porą

Każdego dnia czas płynie coraz szybciej. Koniec roku za pasem. Jeszcze wczoraj otwierałam szóste okienko adwentowe, a mama jak co roku cieszyła się ze zdrapek które mi kupiła. To słodkie, że nadzieja na wygraną po dziewiętnastu latach jeszcze jej nie opuściła. Życie ucieka mi przez palce i najzwyczajniej w świecie nie mam czasu, aby zwolnić chociaż na chwilę. Czasami odnoszę wrażenie, że każdy miniony tydzień jest maratonem, który z trudem udaje mi się ukończyć. To nie ma nic wspólnego ze słabą kondycją. Wiem, że tak młoda jak dziś nie będę już nigdy, że teraz jest czas na największe szaleństwa, a mimo to w prawie każdy weekend moją ulubioną składanką klubową staje się youtubowa playlista, a małżeńskie łóżko służy jako najlepsza loża. Boję się, że powoli zapadam w sen zimowy. Notorycznie zasypiam na uczelnię, obiad, a nawet podwieczorek. Przyszedł jednak dzień, w którym powiedziałam sobie dość, zrezygnowałam z weekendu w łóżku i zarezerwowałam bilety do Krakowa.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

operacja stylówa

Nie bez powodu kiedyś rzucono hasło, że "kobieta zmienną jest." Przecież każda z nas ma taki dzień, kiedy chciałaby coś w sobie zmienić. Zimną, brudną jesienią to pragnienie nasila się z każdym spadającym liściem. Czy jest coś złego kiedy to nie siebie, a kogoś innego chcielibyśmy poddać metamorfozie? Jeśli bez bólu, powierzchownie, i może na lepsze, to czemu by nie spróbować?Większość z Was na pewno kojarzy Laurę. Jeśli nie z jej videobloga, to  z mojego starego agusona, gdyż swojego czasu przewijała się tam dość często. Czy wiosna, czy zima,  jej faworytem w szafie są bluzy.

piątek, 6 grudnia 2013

w pigułce

Z powodu olewania wszystkich ważnych rzeczy miałam nadmiar wolnego czasu, więc postanowiłam zrobić małe porównanie moich prac na przełomie czterech ostatnich lat. Zdaję sobie sprawę, że większość zdjęć jest już znana, gdyż przelatywała przez różne portale społecznościowe, fotoblogi czy internetowe portfolia. 

Progres, regres, stoję w miejscu?
Oceńcie sami :) 

niedziela, 1 grudnia 2013

jeśli

Osobiście uważam, że mój umysł przestaje pracować o poranku. Ustawiam budzik na 9:30 tylko po to, aby zdążyć na matematykę zaczynającą się godzinę wcześniej, a kiedy faktycznie zdarzy mi się obudzić o siódmej, moje współlokatorki rozpoczynające zajęcia w godzinach popołudniowych już są na nogach. Jak wielkie jest moje zdziwienie, że jest już dawno po zajęciach, a moje zamknięcie oczu na trzy minuty przeobraża się w trzy godziny. Nie dziwi mnie także to, że jak zasypiam na obojętnie jaką godzinę i biegnę na uczelnie to zajęć nie ma, a kiedy wychodzę pół godziny wcześniej żeby choć raz się nie spóźnić to i tak to zrobię. Na przykład lądując w błocie.