Polub mnie na facebooku

niedziela, 28 lipca 2013

przyjemnie jest nie robić nic

Jestem staroświecka. W każde wakacje uwielbiam odwiedzać to samo miejsce z nadzieją, że odkryję je na nowo, co się oczywiście nie dzieje, bo zamiast wpatrywać się w jakiekolwiek detale ulegam presji nakładanej przez koncerny gastronomiczne, które sztukę przekonywania mnie, że muszę coś zjeść w każdym z nich, opanowały do perfekcji. Ale spokojnie, przygotowałam się na podwójne zaproszenia dla mojej osoby, czy też mówienie o mnie w liczbie mnogiej. Dużo chyba przecież przytyć nie mogłam, prawda?
 A jednak..


niedziela, 14 lipca 2013

czas relaksu

Zawsze kiedy jestem zobligowana do zrobienia czegoś, ekscytuję się tak bardzo, że ostatecznie wychodzi klapa. Na przykład teraz powinnam od dawna spać, bo przecież cały dzień byłam zmęczona odwoływaniem wszystkich planów, podczas których byłabym zmuszona do niepotrzebnego ruchu, a za chwilę mój budzik zagra najgorszą, randomową melodyjkę, która już do końca życia będzie mnie prześladować. Nie ważne czy mam Badę, czy Androida (ha! Mam androida) - ona tam jest i działa na mnie jak płachta na byka..


Kurcze. Uwielbiam wyjazdy, ale nienawidzę procedur poprzedzających każdy z nich. Ulubionym zajęciem mojej mamy jest panikowanie i zmuszanie mnie do pakowania akurat wtedy, kiedy kończy się mój ulubiony sitcom. Ulubiony, bo oprócz Hany Montany nie widziałam innego. Wyjazd Leonarda jednak wpływa na moją osobę i postanawiam odgrzebać pierwszą lepszą torbę. Jak dobrze, że podłapałam trochę skilla podczas regularnych wypadów do Spały, bo już po siedmiu minutach moja szafa zmienia swoje miejsce docelowe i mogę ją wozić na kółkach. Wole nie myśleć o tym, ile niepotrzebnych rzeczy wzięłam ze sobą, tym samym zostawiając niezbędne akcesoria w domu.

 Cóż, tefon mam, portfel mam, aparat też. 

Jadę w moje ukochane miejsce. 
Wiem, że nie zginę.


wtorek, 9 lipca 2013

wszystko i nic


Słońce, piasek, woda.. zatrudnię do pracy przy betoniarce.

Na szczęście status kobiety pracującej, a raczej szanującej się kobiety pracującej, czy też szanującej się kobiety pracującej zwalniającej się po dwóch dniach jest już za mną, więc dowcip, który bawił mnie przez kilka wcześniejszych wakacji mogę śmiało zmienić na "słońce, piasek, woda..czyli ja i moja hebanowa opalenizna". Cóż, to nie moja wina, że zostałam obarczona feralnym DNA i moje blade ciało razi bardziej niż słońce, a opalenizna, jeśli już takowa występuje, jest bardziej bordowa niż bordo w czystej postaci. W każdym razie nie jest to przeszkoda do spędzenia czasu nad wodą. Przynajmniej znajomi mają z czego żartować. I żartują.


czwartek, 4 lipca 2013

trochę pracy

Prokrastynacja od razu stała się moim ulubionym słowem. Od tamtej pory miałam przynajmniej jakieś naukowe wytłumaczenie na stan, w którym się znajduję i niechęć do jakiejkolwiek zmiany. Moja mama uważa, że moje drugie imię powinno brzmieć leń, a większość moich znajomych wie, że uwielbiam narzekać. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, ile czasu zmarnowali na narzekanie na to, że ja narzekam. Miesiącami trudziłam się aby również i ta cecha miała swoje podłoże gdzieś głębiej niż mój charakter. Na moje szczęście, czy też nieszczęście okazało się, że narzekam nie bez powodu, a moje ciało można porównać z pierwszą lepszą staruszką, więc zamiast na studia powinnam iść na rentę. Druga strona medalu już nie jest tak kolorowa - dostałam nakaz ruszania się minimum 3 razy w tygodniu po jednej godzinie. Mam tylko cichą nadzieję, że spacer do Maka bądź leżenie plackiem można zaliczyć do intensywnego wysiłku. W końcu odpoczynek to także forma treningu..


poniedziałek, 1 lipca 2013

Sting na Life Festival Oświęcim

Sting na festiwalu? Na boisku? W Oświęcimiu? SERIO?!

Oświęcim znam prawie jak własną kieszeń. Nie od dziś wiem, że jest to wiocha zabita deskami i koncert w moich wyobrażeniach przypominał coroczne dożynki w pierwszej lepszej wiosce. Nie mogłam się bardziej mylić. Na miejscu przywitała mnie kilkunastotysięczna publiczność, scena widoczna już z obrzeży miasta a na niej gwiazda największego formatu - jedna z największych miłości mojego życia. Tuż przed wyjściem żegnam się z rodziną. Kiedy mama zobaczyła mnie wyszykowaną i gotową na noc pełną wrażeń, szybko kazała mi się przebrać. Do tej pory nie wiem co jej się nie podobało w koszulce mojego ulubionego zespołu Oasis.