Polub mnie na facebooku

wtorek, 24 grudnia 2013

W mieszkaniu studenckim

1:45. 
Już dawno powinnam spać, przecież jutro szkoła. Niechętnie zamykam komputer i układam się w wygodnej pozycji aby wpatrując się w sufit podsumować miniony dzień. 

3:30
Czy ktoś opróżnił pralkę? Jeszcze nie zasnęłam, więc mozolnie wychodzę z łóżka aby powiesić pranie. Do rana będzie suche. Wracam do łóżka i gram w kulki. Od miesięcy przygotowuję się na pobicie rekordu. Po chwili pada mi bateria, więc wracam do oglądania sufitu, kiedyś przecież na pewno mnie uśpi

Żarówa wstała. Nie mam pojęcia która jest godzina i po jaką cholerę wstaje w środku nocy. Jest taka niemiła gdy jest zaspana, a kiedy zaczynam swoje żale o bezsenności szybko każe mi się zamknąć. Wtedy orientuję się, że jest 6:15 i niedługo wychodzi do szkoły. A ja jeszcze nie zmrużyłam oka.





Poranek jak każdy inny. Osiem osób - osiem różnych charakterów. Jedna łazienka, siedem krzeseł. Kiedyś starczyło miejsca dla wszystkich, potem gdzieś je zgubiliśmy. W przeciwieństwie do Żarówy, która wbrew sobie należy do rannych ptaszków, zawsze wstaję - jeśli wstaję - najpóźniej, więc nie mam czasu na perfekcyjny makijaż, ale dziewczyny nadrabiają wyglądem za nas wszystkie.


Cudem wyruszam na uczelnie. Dziwnym trafem zawsze wychodzę najpóźniej i wracam najwcześniej. To chyba jedyny plus studiowania finansów. Nigdy nie zacznę chodzić na wszystkie wykłady. Informatyka bez komputerów? To dopiero czad!


Nauczyłam się, że Erazmusy zawsze wracają z uczelni późną nocą, a jedyne co na nich czeka w domu to sterta brudnych naczyń. 
Żartuję. 
Bez kompletu nie zaczynamy zabawy, więc wchodząc do domu zastają nas wszystkich. 
I stertę brudnych naczyń.





Siesta to nieodłączna i chyba najbardziej przyjemna część popołudnia. Zmusza mnie do naładowania akumulatorów, gdyż wielkimi krokami zbliża się wieczór. 



Uwielbiam wieczory, szczególnie te z The Voice. Nic tak nie łączy ludzi jak wspólne fałszowanie.
Btw, zgadnijcie kto wtedy szalał przy ścianie :)





Już późno, ale nikomu nie chcę się spać. Co teraz? Sąsiedzi na pewno nic nie poczują, więc bawimy się po swojemu adorując kolor zielony, myląc garderobę z innym pomieszczeniem, nagrywając przełomowe filmy. Wyłączam się na moment i obserwuję wszystko z boku. Jestem ogromną szczęściarą. Siedzę zamknięta w wieży otoczona ludźmi, przy których czas pędzi jak szalony, nigdy nie zwalnia, omija smutki szerokim łukiem. Wracam do towarzystwa, które dzielnie szuka odpowiedzi na ważne pytanie egzystencjalne:

kto tak pokój wymroził ?!


To tylko Mikołaj wszedł przez nieszczelne okna. Jeszcze przed chwilą słońce delikatnie muskało flagę w moim pokoju, a teraz mróz próbuje wedrzeć się do środka. Już wiem czemu nie mogłam spać - pod poduszką czekała na mnie słodka niespodzianka.







Zgłodniałam. Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej. Delikatnie podnoszę głos żądając od reszty ładnego ubioru. Elegancja nigdy nie wyjdzie z mody. Dopiero co się wprowadziliśmy, a odnoszę wrażenie jakbyśmy mieli się spotkać  po raz ostatni. Trzeba to uczcić. Wybieramy najbardziej ogarniętą osobę do otworzenia szampana.







Nie na darmo kiedyś zostało napisane, że wszystko ma swój czas i swoją określoną porę. Niewątpliwie także nic nie dzieje się bez przyczyny. Może nie zawsze najlepsze skutki wychodzą poprzez dobre decyzje, aczkolwiek kim byłby człowiek, gdyby był nieomylny? Jestem naprawdę wdzięczna, że los pokierował początkiem mojego życia studenckiego prowadząc mnie ścieżką wiodącą przez Gajową. Te pięć pięter to jednak była niemała przesada.





Kiedy chce się napisać coś ckliwego ciężko dobrać słowa, więc po prostu podziękuję. Za 3 miesiące, które minęły jak jeden dzień najszczerzej dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna. Za wszystkie kłótnie, wyzwiska, śpiewy, teleturnieje, płacze i śmiechy, hity i balety, za ojca Zbyszka, video behind the scenes które trafiło do kosza szybciej niż powinno, za pomoc z torbami i wieczory z ekipą. Od tej pory na kawę i mleko będę patrzeć z całkiem innej perspektywy.











A Ty, drogi czytelniku,
oczekuj nieoczekiwanego,
niczego nie planuj,
żyj życiem, które kochasz i kochaj życie którym żyjesz!

 


5 komentarzy:

  1. Żari Żarkowska24 grudnia 2013 14:16

    W mojej wieży czas najszybciej płynie nocami, od niedzieli do wtorku:( 4-godzinny sen zawsze dawał mi się we znaki jak tylko przekraczałam próg szkoły...
    Mimo to i tak zawsze będę dobrze wspominała, że 'MIESZKAŁAM NA PIĄTYM PIĘTRZE, W OSIEM OSÓB, BEZ WINDY!" aaa.. i wypiłam irlandzkie piwo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, aż się łezka w oku zakręciła :( było najlepiej nawet jeśli było źle, dobrze, że tylko 3 miesiące, bo dzięki temu mocniej je docenimy i będziemy lepiej wspominać, niż gdyby to był cały rok, ale i tak szkoda się rozstawać </3 teraz czas na Śliczna Party!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże. Twoja najlepsza notka !
    Jedna noc w tamtym miejscu już wydawała się szaloną, więc domyślam się co musiało się dziać w przeciągu 3 miesięcy. Miejsca łączą ludzi.

    Wesolutkich <3

    OdpowiedzUsuń
  4. mogę się do Was wprowadzić? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Pomieszkamy razem do 31.12, bo potem kończy się umowa :C

      Usuń