Kiedy nie chcę o czymś pisać, spamuję zdjęciami. A odkąd udało mi się namówić tatę na zaopatrzenie mnie w lampę błyskową, uzbierało się ich jeszcze więcej. W dodatku najbardziej rozchwytywanym studiem fotograficznym we Wrocławiu stała się nasza suszarnia. Powstawały tam naprawdę różne zdjęcia, zaczynając od:
profilowych udostępnianych na portalach społecznościowych,
poprzez fotki typu
"dlaczego-zostały-zrobione-to-nie-wiem-tego-do-dziś",
sesje przebierane robione bardzo słabym obiektywem bez stabilizacji obrazu,
aż po te, których nie wypada robić na dworze
Wszystko się jednak zaczyna i kończy, i tak samo jest z suszarnią, ale o tym następnym razem, kiedy święta zawładną wszystkimi na dobre i zrobi się bardziej sentymentalnie.
nie mogę doczekać się pożegnalnej notki :d
OdpowiedzUsuń