Polub mnie na facebooku

niedziela, 14 lipca 2013

czas relaksu

Zawsze kiedy jestem zobligowana do zrobienia czegoś, ekscytuję się tak bardzo, że ostatecznie wychodzi klapa. Na przykład teraz powinnam od dawna spać, bo przecież cały dzień byłam zmęczona odwoływaniem wszystkich planów, podczas których byłabym zmuszona do niepotrzebnego ruchu, a za chwilę mój budzik zagra najgorszą, randomową melodyjkę, która już do końca życia będzie mnie prześladować. Nie ważne czy mam Badę, czy Androida (ha! Mam androida) - ona tam jest i działa na mnie jak płachta na byka..


Kurcze. Uwielbiam wyjazdy, ale nienawidzę procedur poprzedzających każdy z nich. Ulubionym zajęciem mojej mamy jest panikowanie i zmuszanie mnie do pakowania akurat wtedy, kiedy kończy się mój ulubiony sitcom. Ulubiony, bo oprócz Hany Montany nie widziałam innego. Wyjazd Leonarda jednak wpływa na moją osobę i postanawiam odgrzebać pierwszą lepszą torbę. Jak dobrze, że podłapałam trochę skilla podczas regularnych wypadów do Spały, bo już po siedmiu minutach moja szafa zmienia swoje miejsce docelowe i mogę ją wozić na kółkach. Wole nie myśleć o tym, ile niepotrzebnych rzeczy wzięłam ze sobą, tym samym zostawiając niezbędne akcesoria w domu.

 Cóż, tefon mam, portfel mam, aparat też. 

Jadę w moje ukochane miejsce. 
Wiem, że nie zginę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz