Polub mnie na facebooku

czwartek, 15 maja 2014

Gdy rzucasz studia i zaczyna się nuda

Kiedy przez pół roku przyzwyczajam swój organizm do spania poniżej 9 godzin, wystarczy jeden dzień, aby to wszystko zepsuć. Znów jestem rozregulowana i moja drzemka trwa minimum pół doby. Jeśli normalny człowiek przesypia jedną trzecią swojego życia, ja wyrabiam średnią co najmniej dwóch osób.  Zgryźliwi mogliby stwierdzić, że to samo tyczy się moich posiłków. Obraziłabym się, gdyby to nie była prawda. 



Mimo codziennego zapadania w sen zimowy, zostaje mi jeszcze mnóstwo czasu na rozpoczęcie nowego serialu, powtórne oglądanie Przyjaciół, zabawy w panią domu i narzekanie na to, że nie mam co robić. Wieczorami szkolę swój angielski i nadal borykam się z wybraniem nowego języka, którego znajomość przyda mi się podczas wakacyjnych podróży. Mam nadzieję, że zrealizuję je nie tylko w mojej głowie. Zamawiam ukochaną serię książek w prześmiesznie niskiej cenie i czytam artykuły o rozwoju osobistym. Zanim pójdę do pracy chcę poczuć, że oprócz odmóżdżania się poświęcam ten czas w inwestowanie w siebie. Czas wolny jest naprawdę cudowny, natomiast jego nadmiar to całkiem przereklamowana sprawa. Jopek śpiewała, żeby ktoś zatrzymał świat. Do niedawna i mnie wydawało mi się, że wszystko zapieprza jak nigdy dotąd. Teraz wiem, że jeśli ja nie wrzucę na luz,  to nie zdążę się obrócić i znów wstanie słońce. Więc wyluzowałam.

Jest chwilę przed ósmą. Mimo, że 6 godzin temu zmusiłam się do snu, to od prawie trzech jestem na nogach. To jeden z tych dni kiedy muszę podporządkować się siłom wyższym i pierwszy, w którym wdrażam moją nową ideologię. Niemrawym krokiem przemierzam kolejną ulicę w celu znalezienia otwartej apteki. Czuję się jak chodzący trup i zapewne właśnie tak wyglądam. Mijam żłobek, przedszkole i podstawówkę. Z każdym miniętym dzieckiem zastanawiam się, czy ja też tak chętnie budziłam się w środku nocy aby z uśmiechem na twarzy wyruszyć do szkoły. Kiedy widzę, że mają lepsze gadżety ode mnie, tracę wiarę w najmłodsze pokolenie, wykupuję pół apteki i wracam do łóżka. Życie o poranku to dla mnie abstrakcja.

Po zasłużonej drzemce jadę na zakupy. Dziś jestem jednym z tych nudnych kierowców, co przepuszcza wszystkich ludzi na pasach. Jako że moje miasto nie należy do największych, a ludzie w porze obiadowej lubią po nim chodzić, odcinek trzech kilometrów pokonuję w tempie wolniejszym niż trucht żółwia. Od kiedy wyluzowałam, świat wydaje się być piękniejszy. Nie przeszkadza mi nawet to, że reszta kierowców na mnie trąbi, a jeden pajac chce mnie wyprzedzić. Stale uśmiecham się do wszystkich przechodniów a oni odwracają głowę w drugą stronę. Nie szkodzi. Jestem oazą spokoju, nic nie zdoła mnie zdenerwować. Kiedy jednak stoję w piętnastominutowej kolejce zmieniam zdanie i przeklinam cały świat. Śmieję się do siebie, bo choćbym chciała, to niektórych zachowań nie można zmienić. Próbując dogonić cały świat przyzwyczaiłam się do pośpiechu. Szybko wnioskuję, że próba zmiany swojego życia opiera się tylko na potrzebie zabicia wolnego czasu. Czasem żałuję, że zmieniam studia, bo nie dość, że smutnym ludziom pisze się o wiele łatwiej, to na dodatek miałabym temat rzekę do narzekania. Potem oglądam materiały na matematykę i już wiem, że to najlepsza decyzja jaką dotychczas podjęłam. Teraz zostało mi tylko spiąć poślady, przestać zadręczać Cię nudnymi tekstami i zacząć coś robić, skończyć narzekać na brak zajęć i podjąć się nowych wyzwań,  aby mieć co opisywać i wspominać przez całe życie.

Tak właśnie zrobię. Ale najpierw obejrzę jeszcze 8 sezonów Scrubsów. 





3 komentarze:

  1. Brawa za odwagę zmiany studiow, niekazdy by się zdecydowal;) jaki kierunek jesli mozna wiedziec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze pójdzie to z finansów uciekam na branding. W końcu zacznę robić coś, co tak naprawdę mnie interesuje :)

      Usuń